W narracji publicystycznej panuje przekonanie, że przyjęcie środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) pozwoli obniżyć wzrost cen. Jednak argumentacja takiej tezy jest dość szczątkowa. Jak się wydaje, tak może być, ale nie zawsze.
Jak jest?
Opis faktograficzny będzie potrzebny czytającym za kilka lat. Jednak, żeby nie zgubić do tego czasu szczegółów, warto dookreślić stan faktyczny.
Pandemia koronawirusa wymagała od rządów na całym świecie decyzji, które kosztem aktywności gospodarczej miały ratować życia. Niektóre sektory były bardziej narażone na pogorszenie sytuacji finansowej. Dlatego Narodowy Bank Polski zadecydował o obniżeniu stóp procentowych do niemal zera i wprowadzeniu programu luzowania ilościowego. Z drugiej strony władze fiskalne realizowały programy dopłat i preferencyjnych warunków podatkowych dla wybranych branż. Mimo podwyższonej inflacji polityka gospodarcza skupiała się na innych elementach.
Od października 2021 roku rozpoczęto zacieśnianie polityki monetarnej (cykl podwyżek stóp procentowych). Pierwsze miesiące w 2022 roku wiązały się z obniżeniem inflacji. Mimo narzekań kredytobiorców, stan podwyższonych stóp miał być chwilowy.
Plan zmieniła wojna na Ukrainie. Przyczyniła się do wzrostu cen surowców energetycznych. Mają one kluczowe znaczenie w koszyku inflacyjnym. Jednocześnie realizowane były programy pomocowe dla Ukrainy i Ukraińców przybywających do Polski.
W końcu wskazuje się też na politykę rządu, która nie sprzyja obniżaniu inflacji. To wszystko podwyższa ceny towarów i usług.
- niechęć rządzących do zmian w sądownictwie według sugestii organów europejskich,
- polityczną decyzję o nieprzyznawaniu pieniędzy rządom, które nie są ideowo zbieżne do frakcji rządzącej w strukturach europejskich,
Dlaczego pieniądze z KPO obniżą poziom inflacji?
Niższe ryzyko polityczne
Wojna na Ukrainie zwiększyła postrzeganie Polski jako ryzykownego miejsca na inwestycje (czy to pośrednie, czy bezpośrednie). Globalnie również zmniejszył się sentyment do ryzyka. Inwestorzy (a raczej spekulanci) postrzegają państwa w ramach grup regionalnych. Polska w zależności od przyjętego podziału może znaleźć się razem z Ukrainą, Litwą czy Łotwą, które są silniej eksponowane na konflikt zbrojny.
Poza tym inwestorzy zagraniczni zauważają, że konflikt w sprawie KPO zwiększa ryzyko polityczne związane z ustawodawstwem (tzw. ryzyko polityczne w sensie węższym). Na ogół nie skupiają się na szczegółach ze względu na dużą złożoność i nadmiar informacji. W rezultacie decyzja o przyznaniu środków KPO (nawet jeśli warunki dot. praworządności nie będą zrealizowane), będzie sygnałem dla alokujących na rynkach finansowych. Pozwoliłoby to m.in. na wzmocnienie złotego czy zmniejszenie stóp procentowych obligacji skarbowych. Łącznie wpłynęłoby to na zwiększenie podaży produktów na polskim rynku, co obniżyłoby inflację.
Są tanim kredytem
Zwiększą konkurencyjność gospodarki
Inwestycje, które mają być zrealizowane z pieniędzy z KPO, mają wpływać na mobilność obywateli, zwiększyć ochronę środowiska czy stworzyć odporność przed innymi kryzysami. Katalog oczekiwanych efektów inwestycji można mnożyć. Swoją drogą przypomina to trochę tyrady pewnego lankijskiego polityka [2].
W konsekwencji można oczekiwać, że polska gospodarka będzie oferowała produkty i usługi bardziej zaawansowane techniczne, zmniejszy się zużycie surowców czy ograniczone zostaną straty w produkcji.
Bo tak chcą
W końcu dyskurs medialny skupia się na tezie, że inflacja spadnie, jak tylko zostaną przelane pierwsze pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Nie ma dowodów na wpływ decydentów na oczekiwania inflacyjne. Jednak niewątpliwie wszyscy aktorzy w gospodarce mają wpływ na takie oczekiwania i ich warunkowość.
Jeśli prawie wszyscy wierzą, że przyjęcie pieniędzy obniży inflację (w długim albo krótkim okresie), to zachowania konsumentów powinny za taką warunkowością nadążać. Zwłaszcza jeśli połączymy to wyżej wymienionymi przesłankami.
Jak się wydaje, rząd dołączył do narracji o możliwej niższej inflacji z tytułu otrzymania środków KPO [3]. Taka teza staje się (w warunkach naszej gry językowej) oczekiwanym faktem publicznym.
Dlaczego pieniądze z KPO podwyższą poziom inflacji?
Naiwny monetaryzm
Jeśli wierzymy teorie związane z monetaryzmem, to im więcej pieniędzy na rynku, tym wyższa inflacja. Jednak empiria tego nie potwierdza. Jeżeli uważamy, że inwestycje z KPO mogą nie być realizowane, to ich realizacja zwiększy np. cenę materiałów budowlanych czy pracy. W rezultacie zwiększy to presję na wzrost wszystkich cen.
W życiu nie ma nic za friko…
Unia Europejska ma być rozszerzającą się wspólnotą szacunku. Ukraina, Serbia, Czarnogóra, Albania, Mołdawia czy Macedonia Północna są państwami mniej zamożnymi. Wstąpienie tych państw do struktur UE mogłoby spowodować, że Polska musiałaby dopłacać do budżetu unijnego. Oznaczałoby to, że w krótkiej perspektywie inflacja byłaby zmniejszona dzięki otrzymanym środkom z KPO. Jednak w długim okresie sytuacja byłaby odwrotna. Przez stracone (czy też zainwestowane, przeznaczone na pomoc zagraniczną) środki na rzecz innego państwa, sami zwiększylibyśmy wzrost cen w kraju.
Poza tym wśród euroentuzjastów główny pozytyw członkostwa Polski w Unii Europejskiej to uzyskane dotacje. Jeśli i to się zmieni, grozi zwiększenie wpływu eurosceptyków na opinię publiczną. W dłuższej perspektywie może to oznaczać zwiększenie napięć i sporów społecznych, a nawet wyjście Polski z rodziny narodów. To mogłoby m.in. spowodować kłopoty z podażą produktów (w tym zagranicznych).
Zwiększą konkurencyjność gospodarki
Jak będzie?
Nikt nie wie. Warunki są zupełnie inne. Teraz mamy raczej inflację podażową. W konsekwencji kolejne podwyżki stóp procentowych nie zmienią w istotnym stopniu wskaźnika cen i towarów.
Środki z Krajowego Planu Odbudowy, nawet jeśli wpłyną na inflację, to w niewielkim stopniu. Zapewne nikt ślepo nie dąży wyłącznie do obniżania inflacji. Jest to jeden z komponentów polityki ekonomicznej, jak bezrobocie czy wynagrodzenia. Jednak celem, który pewnie jest oczekiwany (nawet podświadomie przez wszystkich), to uzyskanie wysokiego wzrostu gospodarczego, który będzie sprawiedliwie dzielony.
W finansach przedsiębiorstw jest teoria hierarchii źródeł finansowania. Najwyżej pożądany jest kapitał własny (zyski zatrzymane), następnie obligacje, kredyt i w końcu nowy kapitał własny. W przypadku finansów publicznych takiej teorii nie ma i zapewne nie będzie.
Każda prognoza jest skazana na porażkę. Kolejne odczyty inflacji mogą być interpretowane w zależności od poglądów politycznych komentatora albo jego interesów. Cokolwiek się zdarzy, zdarzy się.
[1] Na marginesie chyba najczęstszą ciekawostką przy słowie „transza” jest podanie jego etymologii. Pochodzi z francuskiego i oznacza „siekanie” albo „część”. Angielskie "trench" (pol. transzeja, wykop) też pochodzi od francuskiego "une tranchée". Ta ciekawostka staje się tak powtarzalna wśród ekonomistów, jak znaczenie podziału słowa „ryzyko” w chińskim.
[2] Chodzi o Sajitha Premadasę: fragment nagrania. Takie obłe hasła pasują do jakichkolwiek inwestycji publicznych.
Nigdy o tym w ten sposób nie myślałem.
OdpowiedzUsuń